Bycie dziennikarzem w dzisiejszym świecie to rzecz niełatwa. Celowo piszę bycie, bo dziennikarzem się jest, a nie bywa. To trochę jak z księdzem – albo masz powołanie, albo zmień drogę. Ja na nią weszłam lata temu i dziś śmiało mogę to powiedzieć – jestem dziennikarką.
Dziennikarstwo to nie zawód. To misja, cel w życiu, wiara, że można – i trzeba – zmieniać świat. Poczucie, że moja obserwacja świata jest potrzebna, bo ludziom trzeba pokazywać różne drogi, kierunki, możliwości… Właśnie dlatego jestem dziennikarką. I nie, nie pracuję jako dziennikarz. Gdybym tylko pracowała, to nie miałoby sensu. Ja tym żyję. A jak to wszystko się zaczęło?
Za górami, za lasami żyła sobie pewna dziewczynka…
Rodzice dali jej na imię Marta, i choć ona serdecznie nie znosiła tego imienia, nic nie mogła na to poradzić. Ale to historia nie na dziś. Wracam więc do tematu.
Trochę było jak w bajce: dawno, dawno temu… Może nie w innej galaktyce, ale w wieku około lat 10 (czyli już ładnych „kilka” lat temu) zapragnęłam pisać. Ale nie tak po prostu – chciałam robić wywiady, rozmawiać z ludźmi! Dołączyłam więc do Gazetki Szkolnej i tam stawiałam swoje pierwsze, dziennikarskie kroki – rozmowy z uczniami, nauczycielami i znajomymi na przeróżne tematy.
Nieco później, bo w wieku 13 lat chciałam czegoś więcej – wywiady ze znanymi ludźmi. Wszyscy się pukali w czoło i twierdzili, że nikt nastolatki w gimnazjum nie potraktuje poważnie. Było jednak zupełnie inaczej! Wysyłałam maile, zdobywałam numery telefonów, dzwoniłam do menadżerów gwiazd, umawiałam się z nimi i całe gimnazjum przeprowadzałam wywiady z ludźmi z pierwszych stron gazet. Stworzyłam w szkolnej gazetce cykl rozmów ze znanymi o ich czasach szkolnych. Bo chcieć to móc!
Jeszcze tu wrócę – jako dziennikarka!
Jedną z pierwszych swoich rozmów przeprowadzałam z dziennikarzem, korespondentem zagranicznym i wydawcą serwisów informacyjnych Telewizji Polskiej w ich siedzibie. Było to dla mnie ogromne wyzwanie. Miałam rozmawiać – przeprowadzać wywiad – z doświadczonym dziennikarzem. Byłam ogromnie stremowana, na szczęście Pan ten okazał się przesympatycznym człowiekiem, który jeszcze przed rozmową oprowadził mnie po redakcjach, pokazał jak tworzy się serwisy informacyjne, dzięki czemu stres trochę odpuścił. Wychodząc po tej rozmowie wiedziałam jedno – JESZCZE TU WRÓCĘ! Jako dziennikarka, rzecz jasna 😉
I dokładnie tak się stało. Minęły 3 lata – 3 lata nauki, pójście do liceum i kilkadziesiąt napisanych tekstów i przeprowadzonych wywiadów. Pomyślałam więc – jak nie teraz, to kiedy? I tak jako 16-latka, w tajemnicy przed wszystkimi napisałam maila do jednej z redakcji TVP, który brzmiał mniej więcej tak:
„Szanowni Państwo, chcę być dziennikarką. To moje marzenie i wiem, że dam radę. Bardzo chciałabym się z bliska przyjrzeć Państwa pracy, a może się do czegoś przydam? Mogę nosić taśmy i robić kawę, byleby się uczyć!”
Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie było moje zdumienie, kiedy dostałam odpowiedź, że zapraszają mnie do swojej redakcji, a następnie redaktor naczelny zgodził się na moją obecność u nich, oczywiście nie kolidującą z moją nauką.
Mam 16 lat, jestem dziennikarką…?
To było zdecydowanie spełnienie moich marzeń. Wiem, że dziś pisanie o TVP może wzbudzać kontrowersje, bo ile ludzi, tyle zdań, jednak wtedy to była zupełnie inna Telewizja Polska niż dzisiaj. I tak, zanim się zorientowałam, wykonywałam obowiązki związane z codzienną pracą reporterską. Dało mi to ogromną wiedzę, poznałam zawód ten od środka i już wiedziałam czego chcę w życiu. Musiałam jednak przerwać moją „karierę” dziennikarską przed maturą, aby się do niej dobrze przygotować. Jednak zaraz po egzaminie dojrzałości, kolejnym etapem były studia dziennikarskie. Potem praktyki i… powrót do TVP, ale już do pracy.
Moje słowa mają moc
Czułam, że robię coś potrzebnego, wyjątkowego, ale przede wszystkim szczerego. Dziennikarstwo zawsze było, jest i będzie dla mnie misją, walką o prawdę. Co prawda po studiach moja droga z typowym dziennikarstwem trochę się rozeszła, jednak w głębi duszy pozostałam dziennikarką. Dlatego też tak bliskie są mi wartości USECRYPT. Zawsze wierzyłam, że świat i ludzie są w gruncie rzeczy dobrzy, a jedynie przez złe doświadczenia starają się przybrać maskę obojętności i innych złych emocji. I uważam, że trzeba o to walczyć, pokazywać dobro świata i nie oceniać pochopnie. Najważniejsza jest prawda i wolność. A słowa mają ogromną moc, dlatego chcę je jak najlepiej, najbardziej pozytywnie wykorzystywać i się nimi dzielić.
Tworząc materiał dziennikarski (bez względu na jego formę), zawsze zastanawiam się nad obiektywizmem. Czy w ogóle istnieje coś takiego? Oczywiście, robię wszystko, aby poznać zdanie każdej ze stron, nie oceniać pochopnie i nie stawiać z góry tezy. To jednak bardzo trudne, kiedy zewsząd jesteśmy zarzucani informacjami i opiniami, które niestety często są oceniające i krzywdzące. Tu właśnie mam na myśli między innymi fora internetowe oraz przeróżne strony eksperckie, które tworzą artykuły nie do końca poznając genezę problemu ani nie próbując dojść do sedna problemu, a jedynie skupiając się na pojedynczych aspektach. W dziennikarstwie – zarówno zawodowym, jak i obywatelskim – najważniejszy jest rzetelny research tematu i obiektywne (najbardziej jak to możliwie) przekazanie problemu, nie zatajając żadnych informacji oraz nie manipulowanie nimi. Niby tak nie wiele, a jednak tak dużo…
Jestem dziennikarzem – Ty też nim możesz być!
Korzystając z okazji, że dziś Święto Dziennikarza Obywatelskiego życzę Państwu i sobie prawdy. Abyśmy zawsze mogli PRAWDZIWIE przekazywać informacje, z czystym sumieniem tworzyć wpisy, rozwijać swoje kompetencje dziennikarskie i dbać o wolność słowa. Dbajmy o siebie i róbmy wszystko, aby nasze życie było pełne radości, wolności i prawdy. W mediach, Internecie i na co dzień. Moja bajka i marzenia się spełniły – robię to, co kocham i mam z tego satysfakcję. Tobie też tego życzę.
Służbowy telefon może być twoim wrogiem. Sprawdź, czy twój pracodawca cię śledzi