Skip to content Skip to footer

“Fanaberie” Meghan Markle. Czy royalsi mają prawo do prywatności?

To pytanie nasunęło się w związku z ostatnim wydarzeniem w rodzinie królewskiej – chrztem Archie’ego – niespełna dwumiesięcznego syna księżnej Meghan i księcia Harry’ego. Odbył się on w prywatnej kaplicy na zamku Windsorów, poza blaskiem fleszy. O uroczystości nie poinformowano mediów. Jedynie dwa zdjęcia zostały im przekazane tuż po jej zakończeniu.

https://www.instagram.com/p/BzlHhZylvwT/

Choć wydarzenia tego typu w przypadku zwykłych śmiertelników są zazwyczaj prywatne i zamknięte, to w przypadku rodziny królewskiej sprawa wygląda zgoła inaczej. Mimo to, Meghan Markle i książę Harry postanowili zachować wydarzenie w tajemnicy. Wywołało to niezadowolenie wśród części brytyjskich mediów oraz osób bacznie przyglądających się rodzinie królewskiej.

Co dokładnie im się nie spodobało?

Jeszcze niedawno świat obiegła informacja dotycząca wydatków na remont domu królewskich nowożeńców, które według szacunków kosztowały podatników około 2,4 miliona funtów.

Ogólne nastroje pojawiające się w niektórych kręgach to wariacje na temat tego, że jako książęta, którzy korzystają z publicznych pieniędzy, nie powinni tak bardzo próbować zamykać się na ludzi i przesadnie dbać o swoją prywatność.

“Albo są osobami prywatnymi, które płacą za swój dom i znikają z widoku, albo grają w grę w sposób, w jaki się w nią gra” – powiedziała w Sunday Times Penny Junor, autorka biografii Harry’ego.

https://www.instagram.com/p/BxNBHHchfUM/

A gdyby tak spojrzeć na to z innej strony…

Według Omida Scobie, królewskiego komentatora, “chrzciny są prywatną uroczystością dla każdego obywatela i taką pozostanie, dopóki nie będzie on mógł sam o tym decydować. Do tego czasu jego rodzice – oboje będący osobami publicznymi – będą nadal dzielić swoje dwa życia ze światem. Wydaje mi się to sprawiedliwe”.

W porównaniu do innych członków rodziny królewskiej, starania Meghan i Harry’ego w zachowaniu swojej prywatności są najbardziej widoczne. W zeszłym tygodniu ochroniarze Markle poprosili, aby nie robiono jej zdjęć podczas Wimbledonu, na którym gościła wraz z przyjaciółkami. Robili je wyłącznie wyznaczeni do tego fotografowie. Oburzyło to wielu komentatorów. Piers Morgan zauważył, że Wimbledon nie jest miejscem publicznym i poradził życzliwie byłej aktorce, aby jak najszybciej wróciła do Ameryki.

“To absurd, że ona i Harry mają taką obsesję na punkcie prywatności. A) to hipokryzja, B) to nie są to ludzie prywatni. To książę i księżna Sussex. Ta impreza to nie jest miejsce prywatne. Jeśli chcesz prywatności, nie przychodź na Wimbledon i nie siadaj na królewskich miejscach. To po prostu śmieszne. Jesteś księżną Sussex, a nie osobą prywatną. Jeżeli chcesz prywatności, wracaj do Ameryki i żyj prywatnie” – mówił.

https://www.instagram.com/p/Bz3VvX6ljwl/

Z kolei podczas charytatywnego meczu polo, podczas którego księżna Sussex kibicowała mężowi, po raz pierwszy publicznie pojawiła się z synem, i podobnie jak reszta uczestniczących w wydarzeniu Windsorów, nie miała nic przeciwko zdjęciom. Zdaniem Marka Borkowskiego – brytyjskiego eksperta ds. PR – to świadome posunięcie, mające na celu zdementowanie krążących w mediach plotek oraz reakcja na negatywne nagłówki w prasie, które ukazały się po chrzcie Archiego, a także informacje o rzekomym ochłodzeniu relacji pomiędzy księżnymi.

Jakkolwiek royalsi mogą chcieć zachować – lub rozszerzyć – prywatność wokół nich, nasuwa się pytanie: w jakim stopniu mogą coś z tym zrobić? „To pytanie za sto milionów dolarów” – powiedział Borkowski. „Podejrzewam, że Harry i Meghan starają się wyznaczyć swojego rodzaju granicę swojej prywatności. I testują, na ile mogą sobie na to pozwolić. Chodzi o budowanie nowego zbioru zasad”, dodaje.

https://www.instagram.com/p/BxXS3l4pz2j/

Zdrowie jako kwestia polityczna. Przypadek Angeli Merkel 

Podobne pytania pojawiły się niedawno w związku ze stanem zdrowia niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.  Podczas kilku ostatnich publicznych wystąpień miała napady drgawek, co obiło się szerokim echem w mediach. Czy Merkel ma prawo do zachowania prywatności i nie ujawniania o nim informacji? Ten temat wywołał wiele kontrowersji.

W przypadku polityków, w tym również w Niemczech, zastosowanie mają zupełnie inne zasady. Politycy muszą pozwalać na częściowy wgląd w ich prywatność (np. wykształcenie) i publicznie ujawniać wiele informacji, np. podawać do publicznej wiadomości informacje o swoich dochodach. Pojawiły się głosy, że wyborcy powinni znać stan zdrowia przywódcy rządu. Sprawa wygląda jednak nieco inaczej.

Oczywiście zdrowie kanclerz jest kwestią polityczną, a tym samym publiczną – jeśli mówimy o stanie zdrowia uniemożliwiającym jej pełne wykonywanie obowiązków. W tym przypadku tak nie jest, zatem Merkel nie ma obowiązku informowania o nim. “Dobrze sobie radzę”, powiedziała po trzecim w tym tygodniu incydencie Angela Merkel.

https://www.instagram.com/p/By2ZnMBogp_/

Prywatność osób publicznych – brzmi jak oksymoron?

Oczywistym jest, że bycie osobą pełniącą funkcje publiczne wiążę się ze swojego rodzaju przyzwoleniem na częściowe jej pozbawienie. Trzeba jednak pamiętać, że każdy z nas jest przede wszystkim człowiekiem. Oznacza to, że nawet osoby publiczne, jeśli nie wiąże ich kodeks, mają prawo zostawić pewne szczegóły ze swojego życia prywatnego wyłącznie dla siebie. Czy nam się to podoba, czy nie.

DB

Źródła: cbc.ca, dw.com