Ilekroć przewijasz swoją tablicę na Facebooku, jesteś bombardowany reklamami. I to w większości przypadków bardzo trafionymi.

Algorytm Facebooka nieustannie działa i nie umknie mu nic, co robisz. Oparty na sztucznej inteligencji, wyłapuje twoje polubienia, oznaczenia w wydarzeniach, wszystkie profile, które obserwujesz, to, co publikujesz na swojej tablicy. Każda z tych najdrobniejszych rzeczy pomaga mu stworzyć twój profil, dzięki któremu dużo łatwiej kierować do ciebie treści, w tym reklamy. A Facebookowi zależy na tym, żeby były jak najtrafniejsze, w końcu na tym zarabia. Im lepiej będą dopasowane, tym więcej potencjalnych reklamodawców będzie skłonnych w nie zainwestować, bo sami również będą czerpać z tego zysk. Po środku tego wszystkiego jesteśmy ja, ty i nasze dane.
Facebook zbiera je zewsząd. Z jednej strony zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, z drugiej cały czas zastanawia nas skąd on tyle o nas wie? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: sami karmimy go tymi treściami i pozwalamy algorytmowi się na ich podstawie uczyć. To sprawia, że biznes Zuckerberga rośnie w zastraszającym tempie – jest obecnie wart 500 miliardów dolarów i z pewnością wielu z nas dołożyło do tego swoją cegiełkę.
W imię wygody
Z pewnością nie raz udostępnialiście treści z ulubionych portali czy sklepów internetowych lub co chyba najczęstsze, logowaliście się do nich za pomocą Facebooka, aby nie tracić czasu na zakładanie osobnego konta. Otrzymaliście potem reklamę, która była z tym związana? Z pewnością tak. A stało się tak dlatego, że Facebook zbiera dane zawsze, gdy jesteśmy zalogowani. Wystarczy, że działa w tle. Jeśli zatem korzystamy z aplikacji w telefonie, z której na ogół nie wylogowujemy się, możemy być pewni, że algorytmy wyłapią niemal każdy nasz ruch i wyszukiwanie w mobilnej przeglądarce, co z kolei skutkuje wyświetlaniem się reklam na ich podstawie.
Akceptując regulamin, dajemy Facebookowi dostęp do kamery, mikrofonu i GPS. Choć Facebook oficjalnie tego nie potwierdził, niestety ostatnie doniesienia dosadnie wskazują na to, że tak jest.
Przeczytaj również: Kolejny skandal z Facebookiem w tle. Płacił ludziom za transkrypcję nagrań z Messengera

Jak to działa? O reklamach Facebooka w skrócie
Około pięć tysięcy kategorii zainteresowań – tyle opcji do wyboru ma potencjalny reklamodawca w facebookowym Menedżerze Reklam, aby precyzyjniej nam je serwować. Dzięki gromadzonym przez Facebooka danym może celować w nas nimi nie tylko na podstawie tego, co nas interesuje, ale również tego, gdzie mieszkamy, jakie strony polubiliśmy, w jakich wydarzeniach wzięliśmy udział. Algorytm Facebooka wie też, czy wolimy klikać w linki, czy oglądać wideo i czy mamy skłonności do kupowania produktu od razu po przejściu z reklamy na stronę internetową. Co ciekawe, możemy dostać reklamę nawet od firmy, której podaliśmy tylko swojego mejla i wyraziliśmy zgodę na przetwarzanie danych osobowych lub wykorzystanie go do celów marketingowych.

Off-Facebook activity – nowa funkcja
Ostatnio głośno jest o tym, że Facebook postanowił zadbać o prywatność użytkowników i dał im możliwość ustawienia swoich reklamowych preferencji i usuwania odwiedzanych stron. Ale Polacy muszą na nią jeszcze chwilę poczekać – na razie wprowadzono ją w Irlandii, Hiszpanii i Korei Południowej.
To dość odważne posunięcie jak na firmę, która zyski czerpie głównie z reklam. Jaką alternatywę sobie znajdzie w przypadku, gdy większość użytkowników postanowi jednak z tej opcji skorzystać? Jesteśmy bardzo ciekawi. Znając kreatywność jej założyciela, możemy spodziewać się dużych zmian.
DB