… czyli trudne rozmowy o prywatności – i jak sobie z nimi radzić.
Osoby, które dbają o tę kwestię, są dziś dziwem większym niż weganie. Niby coś tam wiedzą, ale nie powiedzą, niby o coś walczą, ale ich przeciwnik jest jakiś taki dziwny, niewidzialny. W większości przypadków ignorowani jako niegroźni wariaci. No, chyba, że się odważą i zapytają: DLACZEGO NIE DBASZ O SWOJĄ PRYWATNOŚĆ? DLACZEGO DOBROWOLNIE ZGADZASZ SIĘ NA INWIGILACJĘ? Te pytania zazwyczaj rozjątrzają towarzystwo, ludzie zaczynają gadać. Na pewno z ich ust usłyszysz te 7 zdań: (poniżej znajdziesz rady, jak na te – nie najmądrzejsze teksty – odpowiadać).
1. Nie mam nic do ukrycia.
Porada: Ten tekst pojawia się najczęściej we wszystkich idiotycznych gadkach. W odpowiedzi wystarczy poprosić delikwenta wypowiadającego tę bezsensowną kwestię: zostaw mi swój telefon na pół dnia. Albo: daj mi dostęp do swojego maila. O ile zakład, że usłyszysz: “Nie, nie dam”?
2. Jeśli w zamian za dostęp do moich danych mogę ZA DARMO korzystać z jakiejś fajnej i DARMOWEJ apki – to się zgadzam.
Porada: W tym przypadku warto odwołać się do logiki, która ewidentnie tu wysiadła. Bo od kiedy „za darmo” oznacza w zamian za zgodę inwigilację, manipulowanie informacjami i profilowanie pod reklamy? WAŻNA UWAGA: Jeśli człowiek mimo to decyduje się na ten swoisty sposób „oszczędzania”, to jest szansa, że już nic mu nie pomoże. I chyba w tym jednym, jedynym przypadku nie warto rozmawiać.
3. To zbyt skomplikowane, by przerzucić się z Messengera czy Whatsappa na jakąś bezpieczniejszą aplikację.
Porada: Jak już podniesiesz ręce, które ci opadały, po prostu zademonstruj, że nie jest to tak potwornie straszne. Wejdź na stronę sprawdzonej, polecanej przez ekspertów, szyfrowanej aplikacji, pobierz ją, zainstaluj – udowodnij, że działa od razu. I że nie trzeba być kolesiem z IT w brzydkiej koszuli, by się w niej połapać.
4. Oni i tak wiedzą o mnie wszystko.
Porada: Nie ma łatwo – ten argument jest z gatunku tych, które sprawiają, że nie tylko ręce opadają… Kim są „oni”? Gdzie pracują? Mają twarze? Czy słyszą cię, kiedy jesteś u psychiatry? – te pytania możesz zadać. O ile masz ochotę i czas tłumaczyć.
5. I tak nic z tym nie mogę zrobić.
Porada: przypomnij delikwentowi, że demokracja jeszcze nie umarła.
6. Dlaczego kogoś miałyby interesować akurat moje dane?
Porada: Zanim zaczniesz rzucać niecenzuralnymi słowami, zapytaj pytającego, czy kiedyś słyszał o scoringu lub profilowaniu pod reklamy i zapewnij go, że gdyby słyszał, z pewnością tak głupio by nie gadał. Jeśli ma choć trochę oleju w głowie, sprawdzi.
7. Jeśli to pomaga walczyć z terroryzmem w obronie mojej wolności, nie mam nic przeciwko ograniczeniu mojej prywatności.
Porada: Postaraj się ukryć politowanie, które maluje się na twojej twarzy. Zwróć rozmówcy uwagę, że bronienie wolności poprzez ograniczanie wolności to trochę głupia sprawa.
Wnioski końcowe (i rada na zapas):
Wyjaśnianie ludziom, że prywatność i wolność w internecie mają znaczenie i że dobrowolne pozbawianie się swoich podstawowych praw nie jest zbyt mądrym rozwiązaniem – zazwyczaj słabo działa. Znacznie skuteczniejsze jest odwoływanie się do ich portfela – a zwłaszcza do tego, ile na wypadek jakiejś cyberwpadki mogą stracić. Argument pieniężny lepiej się sprawdza, ale też nie zawsze. Jeśli ktoś jest pozbawiony wyobraźni, to nie ma rady.
Anna Jastrzębska
Podglądacze z kosmosu. Satelity zagrażają naszej prywatności?