Apple nieustannie zapewnia, że zwraca uwagę na prywatność swoich użytkowników. Okazuje się jednak, że jest inaczej. Podobnie jak w przypadku należącej do Amazona Alexy czy Asystenta Google, jego pracownicy odsłuchują… a właściwie podsłuchują twoje rozmowy nagrane przez Siri. Brytyjski Guardian potwierdził, że Apple stosuje podobne do swoich konkurentów praktyki, przy czym nigdy nie powiadomił o tym w swojej polityce prywatności.
Dziennikarzom udało się dotrzeć do informatora, który potwierdził, że amerykański gigant technologiczny nie tylko przechowuje te nagrania, ale dodatkowo przekazuje je kontrahentowi, który zajmuje się ich odsłuchem. Ten potwierdził, że ma do czynienia z nagraniami z codziennych sytuacji, takich jak np. wizyta u lekarza, rozmowy w domach czy kłótnie małżeńskie.
Apple nie zaprzecza, ale…
Firma tłumaczy się, że przesłuchiwanych jest niespełna 1% rozmów, które nagrywane są przez inteligentną asystentkę, a nagrania te mają służyć doskonaleniu usługi. Dodaje, że co prawda są one przypisane do konkretnej lokalizacji i zawierają dane kontaktowe, ale nie mają przypisanego ID, co oznacza, że ten, kto słucha, nie wie, kim jest osoba z konkretnego nagrania. Wszystko to dodatkowo podgrzewa fakt, że dostęp do nich mają osoby spoza korporacji. Użytkowników nie uspokajają zapewnienia firmy, że kontrahent zobowiązany jest spełniać „surowe wymogi dotyczące poufności”.
Wizerunkowy strzał w stopę
Jeszcze do niedawna Apple kreował swój wizerunek porównując się do konkurentów, którzy zaliczyli już związane z podsłuchiwaniem użytkowników wpadki. Tymczasem, podczas składania obietnic dotyczących dbania o prywatność swoich klientów, łamał je. W jakim stopniu ucierpi na tym firma? Czy uda jej się odbudować zaufanie, którym darzyli ją użytkownicy? Tego dowiemy się wkrótce.
DB