Skip to content Skip to footer

Bank sprawdzi twoje social media, zanim udzieli ci kredytu? Scenariusz rodem z Orwella

Nasze profile w mediach społecznościowych do tej pory interesowały głównie obecnych i przyszłych pracodawców oraz stojącego na straży prawa ZUS. Możliwe, że w przyszłości do tej gromadki dołączą także banki. I za ich pomocą ocenią, czy rzeczywiście jesteś dla nich godny zaufania.

M QJv / Unsplash

Zdobycie pieniędzy na wymarzone cztery kąty czy wakacje już niedługo może okazać się jeszcze bardziej problematyczne. Branża fintech bowiem nie próżnuje, wymyślając coraz to nowsze technologie sprawdzania swoich przyszłych kredytobiorców. Jedną z tych, o której jest od jakiegoś czasu głośno, jest ocenianie zdolności kredytowej za pomocą mediów społecznościowych. Choć w Polsce jeszcze nie wszystkie banki wyrażają chęć korzystania z tej metody, bo wymaga ona stworzenia bardziej skomplikowanego procesu i algorytmów, to w Chinach już od kilku lat pracują nad nią największe rodzime korporacje. Niestety z powodzeniem.

Wszystko zaczęło się w Chinach

Świat zawrzał, kiedy w mediach pojawiły się pierwsze doniesienia na temat chińskiej technologii zbierania i analizowania danych swoich obywateli. Social Credit System, bo tak ją nazwano, porównano do dystopii rodem z dzieł Orwella czy Philipa K. Dicka. I mimo iż na początku część komentatorów twierdziła, że jest to zbyt duże wyzwanie i podchodziła do samego rozwiązania sceptycznie, to plan Chińczyków się ziścił. System zostanie bowiem oficjalnie wdrożony już w 2020 roku.

Sean Foley / Unsplash

Czym jest Social Credit system?

Social Credit System (SCS) polega na niczym innym jak na zbieraniu szczegółowych danych na temat mieszkańców Chińskiej Republiki Ludowej – między innymi biometrycznych, czyli odcisków palców, próbek głosu i zdjęcia twarzy. Ale to nie wszystko. W ich gromadzenie zaangażowani są najwięksi rodzimi gracze z pogranicza IT i e-commerce – Alibaba oraz Tencent, właściciele nie tylko wielkich sklepów internetowych, ale przede wszystkim utworzonych na potrzeby chińskiego rządu spółek – Sesame Credit oraz Tencent Credit. Co to oznacza?

Biorąc pod uwagę bardzo szeroki zakres działalności obu firm, i to, że gromadzą one również dane takie jak prywatne rozmowy użytkowników, ich znajomych, decyzje zakupowe czy podróże (Tencent jest właścicielem WeChata, chińskiego komunikatora, służącego również do robienia zakupów i płatności), mogą dzięki najdrobniejszym szczegółom oceniać wiarygodność obywatela w określonej przez nich skali punktowej. A wszystko to pod przykrywką usprawnienia bankowości.

Co o tym wszystkim myślicie? Czy tego typu system ma szansę zaistnieć również w Europie?

DB