Sztuczna inteligencja jest wciąż rozwijaną technologią i z biegiem czasu znajduje coraz szersze zastosowanie. Wydawałoby się jednak, że w niektórych dziedzinach, takich jak miękki HR, którego głównym zadaniem jest znalezienie odpowiedniego kandydata na dane stanowisko, jeszcze długo nie będzie potrzebna, a na pewno nie tak doskonała, by spośród tysięcy kandydatów wyłonić tego najlepszego. Okazuje się, że jest inaczej. I duże korporacje coraz częściej korzystają z niej w poszukiwaniu pracowników.
Sztuczną inteligencję w procesie rekrutacyjnym zastosował m.in. brytyjski oddział Unilever. Jako pierwszy w Wielkiej Brytanii skorzystał z algorytmu, który, podczas rozmowy rekrutacyjnej skanuje i analizuje zarówno ruchy twarzy kandydata, jak i jego gesty oraz sposób wypowiadania się. Aplikacja, a właściwie chatbot, używany jest podczas piętnastominutowych rozmów wstępnych.
Jak działa algorytm w rekrutacji?
Jak podają twórcy apki – firma HireVue – jest ona w stanie zaobserwować aż 25 tysięcy elementów, a następnie porównuje je z kryteriami wskazanymi przez rekrutera oraz nagraniami rozmów z kandydatami, którzy pomyślnie przeszli proces rekrutacyjny i sprawdzili się na swoich stanowiskach. HireVue twierdzi, że sztuczna inteligencja może sprawdzić się dużo lepiej niż człowiek, bowiem pozbawiona jest ludzkich uprzedzeń oraz jest bardziej obiektywna. Ponadto wyręcza rekruterów z przeglądania nieraz ogromnych ilości CV. Z jej usług korzysta m.in. Hilton, Goldman Sachs czy IKEA.
Druga strona medalu
Część badaczy uważa, że zastosowanie sztucznej inteligencji w rekrutacji może nie być tak doskonałe, jak się wydaje. Choćby z tego względu, że sam algorytm tworzony jest przez ludzi, tym samym będzie takim, jaki oni go wymyślą, dlatego trudno w tym przypadku mówić o obiektywizmie. Ponadto algorytm może zwracać uwagę głównie na osoby, które są bardziej ekspresyjne i pewne siebie. A to z kolei nie zawsze świadczy o tym, czy pracownik sprawdzi się w danej roli.
DB